AKTUALNOŚCI
W samo okienko (122) - Eliksir młodości27.11.2020r.
Życie niczym stary listonosz przynosi różne wiadomości, czasami w najmniej spodziewanym momencie. Diego Armando Maradona dostał propozycję od Boga, tych z kategorii nie do odrzucenia. Nie zdążył spakować najpotrzebniejszych rzeczy. Boski Argentyńczyk, "El Mago del Futbol" jak go ochrzczono, był zjawiskiem na piłkarskiej murawie i był jednym z tych naprawdę niewielu zawodników - artystów, którzy potrafili wygrać mecz w pojedynkę. Nawet jego cień nie nadążał za nim w dryblingu. "Don t Cry for Me Argentina" - chciałoby się przypomnieć piosenkę z tego kraju zakochanego w futbolu po uszy.

Początek felietonu miał być inny. Trzeba jednak oddać pamięć Diego, którego wielu z nas miało szczęście oglądać przede wszystkim na mundialach, gdzie jego piłkarska wielkość ledwie mieściła się w dwudziestojednocalowy ekran telewizora, gdzie potrafił zachwycić geniuszem. Inne występki pomińmy milczeniem. Nikt nie jest idealny. Niech rzuci kamlotem ten kto...

Talent Maradony został wyłowiony z ulic boskiego Buenos Aires (jak śpiewał Maanam) dość szybko, bo mając 16 lat już zdążył zadebiutować w dorosłej reprezentacji kraju. I paradoksalnie ta "szesnastka" była przez długi czas pewnego rodzaju czarodziejską liczbą, granicą, którą przekraczały jednostki. Tymczasem ta bariera wieku i debiutów na wysokim poziomie profesjonalnej areny powoli staje się standardem. Zjawiskiem, do którego należy się chyba przyzwyczaić.

W ostatnich dniach obiektywy aparatów fotograficznych były wycelowane w niejakiego młodzieniaszka o nazwisku Youssoufa Moukoko. Supertalent w barwach Borussii Dortmund ukończył kilka dni temu 16 lat i już został wciągnięty na listę płac pierwszego zespołu z debiutem w Bundeslidze. To że Borussia mieni się w czarno-żółtych barwach wiedziano od lat, ale to że z jej wnętrza wyskakują co rusz błyszczące diamenty, których nie boją się pokazywać na murawie, to zakrawało początkowo dla innych klubów za szaleństwo, a dla innych jako drogowskaz na wyboistej futbolowej autostradzie. Jude Bellingham (17 lat), Jadon Sancho (20), czy Erling Haaland (20) skorzystali z oferty niemieckiego klubu, by pokazać na co ich stać. Czy z "dzieciakami" uda im się walczyć o najwyższe trofea?

Pamiętacie to wyświechtane stwierdzenie, że kariera piłkarza trwa na top poziomie dekadę, no może dwa-trzy lata więcej. Tę opinię również należy spalić w piecu. Najlepiej od razu. Bo jeśli weźmiemy takiego Moukoko i przystawimy ze Zlatanem Ibrahimoviciem pod kątem wieku, to mamy różnicę dwudziestu trzech lat. Zlatan mógłby być ojcem Youssoufy, tutaj nie trzeba zatrudniać Sherlocka Holmesa do tej dedukcji.

Zatem nie trzeba wspinać się gdzieś wysoko ponad chmury do zapomnianego przez cywilizację tybetańskiego klasztoru, by poznać receptę na długowieczność. Dziki Zachód przeminął wraz z głośnym zamknięciem spłowiałych wrót XIX wieku, ale czas szarlatanów oferujących uzdrawiające mikstury nadal trzyma się mocno w siodle. Zupełnie za darmo w necie można odnaleźć przepis na eliksir młodości rekomendowany przez mnichów. Tworzą go trzy proste składniki tanie jak barszcz. Miód pszczeli, oliwa z oliwek i cytryna tworzą zbawienne trio, które w odpowiednich proporcjach, spożywane na czczo, ma powstrzymać nasz organizm przed starzeniem.

Nie wiem czym traktuje swój organizm taki Zlatan Ibrahimovic. Nie wiem jak będzie prowadził się Moukoko, Sancho, czy Bellingham, ale jedno jest pewne: rywalizacja pokoleń w futbolu nigdy wcześniej nie była tak wymieszana i nie wstrząśnięta jak obecnie.

Zebrać "dzieciaki" i wygrać z nimi mistrzowską koronę przez jakikolwiek z klubów będzie niczym przejażdżka największym rollercoasterem w lunaparku bez trzymanki. Obserwujcie uważnie.

(© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::