SENIORZY › RELACJE
» 11 kolejka - 21.10.2018r.
» Sędzia: Andrzej Cyrson (Bytów) jako główny oraz asystenci: Bartłomiej Żmuda (Bytów) i Artur Włoch (Chojnice)
10:1
(4:0)
Lipniczanka Lipnica MKS Debrzno
Fabian Górski (31)1:0  
Artur Rzepiński (33)2:0  
Artur Rzepiński (42)3:0  
Łukasz Chylewski (44)4:0  
Patryk Erdmann (51)5:0  
Fabian Górski (53)6:0  
Artur Wojach (74)7:0  
Artur Rzepiński (77)8:0  
Adrian Kuik Studziński (80)9:0  
 9:1 Mariusz Góra (83)
Tomasz Piechowski (86)10:1 

15 strzały celne 6
7 strzały niecelne 4
6 rzuty rożne 3
9 spalone 3
12 faule 5
2 żółte kartki 0
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 50

MKS: Słonka- W. Taras (73 Bruski), Stalka, Mucha, Borucki- Lica (21 K. Dudzic), Władyczak, Góra, Sz. Malmon, F. Malmon- K. Masternak

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90     1 
Wojciech Taras72   111 
Sebastian Stalka90  11 1 
Norbert Mucha90     1 
Błażej Borucki90       
Bartłomiej Lica20     21
Paweł Władyczak90  11 5 
Mariusz Góra901 2 1  
Szymon Malmon90  11 12
Filip Malmon90       
Kamil Masternak90  1    
Krzysztof Dudzic70    3  
Jakub Bruski18 1     

Dzwonek alarmowy dla seniorów, blamaż w Lipnicy
Klęska! Jak inaczej określić rezultat ligowego meczu z Lipniczanką w Lipnicy? Przegraliśmy 1:10 z beniaminkiem rozgrywek, wiceliderem, silnym wprawdzie zespołem, ale naprawdę nie na tyle mocnym, abyśmy ze spokojem i zobojętnieniem mogli przyjmować takie porażki. Od kilku tygodni notujemy "zjazd" w grze teamu Pawła Władyczaka, borykamy się z różnorakimi kłopotami personalnymi i nic dziwnego, że pozycja w tabeli uległa radykalnej zmianie na niekorzyść.

Kontuzje to jedno, sprawy rodzinne to też ważna sprawa i usprawiedliwienie nieobecności niektórych piłkarzy, ale żeby zwyczajnie nie chciało się niektórym jechać wraz z drużyną na mecz 70 kilometrów poza Debrzno? Przy tym tradycyjnie zero skruchy, żadnych tłumaczeń. Nic się nie stało, nic się nie dzieje? Otóż dzieje się, bo jeśli ktoś deklaruje grę w MKS-ie, to powinien być w swoich poczynaniach konsekwentny, a nie traktować pobyt w klubie wybiórczo, na zasadzie "dzisiaj jestem, jutro mnie nie ma" i to bez wyraźnego powodu. To futbol w wydaniu amatorskim, ale przecież zasady są dla dorosłych (!) ludzi w imię współpracy z trenerem i kolegami z drużyny do stosowania w praktyce, a nie permanentnego lekceważenia.

Niegdyś gromiliśmy Lipniczankę w klasie A (8:0 w 2010 roku) i okręgówce (11:2 w 2014 roku), po latach doczekaliśmy się srogiego rewanżu. Od razu przypomniały się wizyty MKS-u w Damnie (1:13 z Polonezem Bobrowniki w 2005 roku) oraz Kobylnicy (1:10 ze Spartą Sycewice wiosną tego roku), teraz dopisaliśmy trzecią tak spektakularną wpadkę w występach na tym szczeblu. Z kolei Lipniczanka w swoich czternastoletnich dziejach zanotowała czwarty podobnie pokaźny triumf, lecz pierwszy w okręgówce. Wcześniej gospodarze niedzielnego spotkania gromili Orkan Gostkowo (10:2 w edycji 2013/2014) oraz 10:2 Stegnę Parchowo i 10:0 GKS Kołczygłowy (obydwie wygrane w kampanii 2017/2018), w każdym przypadku w klasie A.

Dość tych ponurych w większości dla nas statystyk z przeszłości, przeanalizujmy jak to wyglądało obecnie na boisku, chociaż przychodzi z trudem opisywanie takich przegranych emkaesiaków, gdyż powtarzamy zawsze do znudzenia, że nie przystoi nam doznawać tego typu upokorzeń. W sprawozdanie wpisaliśmy tym razem zaledwie 13 piłkarzy, zatem "kołdra" była bardzo krótka i znalazło to odzwierciedlenie w późniejszych wydarzeniach. Mimo to trzymaliśmy się dzielnie do straty pierwszego gola, a więc ponad pół godziny. W 14 min. zawiązaliśmy nawet składną akcję, po której dobry, celny strzał oddał Szymon Malmon. W 16 min. szansę miał Artur Rzepiński, który otrzymał dokładne podanie na lewe skrzydło, ale został powstrzymany przez Sławomira Słonkę. W 24 min. ponownie groźnie za sprawą Rzepińskiego. Słonka obronił, a Sebastian Stalka wyekspediował piłkę na rzut rożny.

W 31 min. Lipniczanka prowadziła 1:0. Nie dał rady Błażej Borucki, Słonka nie złapał piłki i z najbliższej odległości Fabian Górski wpakował ją do siatki. Jeszcze nie otrząsnęliśmy się po tym ciosie, gdy w 33 min. Rzepiński otrzymał świetne podanie i sytuację sam na sam zamienił na drugie trafienie. Nie poddawaliśmy się i w 40 min. na czystej pozycji znalazł się Sz. Malmon, jednak posłał "gałę" obok słupka. W 42 min. było 3:0 dla miejscowych. Borucki złamał linię spalonego i po kilku zagraniach Rzepiński z łatwością wjechał do pustego "prostokąta". Do przerwy to nie wszystko, bo w 44 min. Łukasz Chylewski bezpośrednio z kornera(!) podwyższył na 4:0. Mocno bita piłka minęła Słonkę, całość próbował ratować Filip Malmon, ale nic z tego nie wyszło.

Po zmianie stron nawet gorzej. W 51 minucie piątą bramkę zdobył Patryk Erdmann. Notabene zanim w końcu wcelował do siatki dwukrotnie powstrzymał go Słonka (47 i 50 min.). Miejscowi ani myśleli zwalniać tempa. W 53 min. Górski uzyskał szóstą bramkę i już wtedy byliśmy na łopatkach. Kolejne ponad dwadzieścia minut to przewaga Lipniczanki (m.in. udana interwencja Słonki w 64 min. wsparta dodatkowo wybiciem piłki sprzed linii w wykonaniu Stalki) i próby kontr w wykonaniu debrznian. W 74 min. kibiców (nielicznych) zachwycił uderzeniem z połowy boiska Artur Wojach, który zauważył, iż Słonka znajduje się kilka metrów przed linią bramkową i precyzyjnym, silnym lobem dał siódmego gola lipniczanom.

Niemal tak samo efektowną bramkę strzelił Rzepiński w 77. minucie, wysuwając się tym samym na pozycję lidera listy snajperów okręgówki (aktualnie 15 trafień). Kropnął z lewej nogi, futbolówka odbiła się od poprzeczki i jak na złość przekroczyła linię. 8:0... Minęły trzy minuty i rezerwowy Adrian Kuik-Studziński miał swoją chwilę radości. 9:0... My wyglądaliśmy już z utęsknieniem końcowego gwizdka, w takich razach zwyczajnie nic innego nie pozostaje. W 83 min. Mariusz Góra obronił honor debrznian. Zagrywał Władyczak, piłkę otrzymał na prawej stronie Jakub Bruski i dokładnie dograł do nadbiegającego Góry, a ten z kilku metrów pewnie pokonał Tomasza Mrozka-Gliszczyńskiego. Gol mógł zresztą paść 60 sekund wcześniej, gdy Góra uderzył silnie w światło bramki, lecz wówczas Mrozek-Gliszczyński zdołał wybić piłkę na róg.

Niestety, nie uniknęliśmy dziesiątego trafienia gospodarzy. W 86. minucie Słonkę zaskoczył zmiennik z ławki Tomasz Piechowski ustalając rezultat na 10:1... Istny koszmar! Mecz z urazami kończyli F. Malmon, Wojciech Taras i Bartłomiej Lica, przy czym ten ostatni zszedł z murawy już w 21. minucie po bardzo ostrym wejściu Erdmanna. Pomocnik Lipniczanki miał furę szczęścia, że arbiter Andrzej Cyrson wyjął jedynie żółty kartonik, bo równie dobrze mógł pokazać "czerwień".

27 października o godz.15.00 gramy u siebie ze Stalą Jezierzyce. Oby po tej konfrontacji nastroje były zgoła odmienne od tych w ostatnich tygodniach.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::