SENIORZY › RELACJE
» 18 kolejka - 29.03.2014r.
» Sędzia: Krystian Lipski (Słupsk) jako główny oraz asystenci: Krzysztof Felski (Jęczniki) i Marek Kublik (Kobylnica)
6:1
(4:0)
Start Miastko MKS Debrzno
Rafał Żukowski (1) 1:0  
Krzysztof Bryndal (14) 2:0  
Rafał Żukowski (32) 3:0  
Łukasz Mostowski (42) 4:0  
  4:1 Bartłomiej Rutyna (55)
Krzysztof Bryndal (56) 5:1  
Wojciech Szuta (84) 6:1  

10 strzały celne 6
11 strzały niecelne 2
12 rzuty rożne 5
4 spalone 3
22 faule 7
3 żółte kartki 0
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 120

MKS: Paciorek - Ryhanycz, Stalka (46 K. Dudzic), Szostek, Zabrocki - Wegner, Władyczak, Malmon, Kawczak - P. Klejdysz (77 Gryta), B. Rutyna (66 Marczak)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Krystian Paciorek90       
Krystian Ryhanycz90    13 
Sebastian Stalka45       
Krystian Szostek90     1 
Dariusz Zabrocki90       
Paweł Wegner90  32 51
Paweł Władyczak90    24 
Szymon Malmon90  1 21 
Michał Kawczak90  1 13 
Patryk Klejdysz76     21
Bartłomiej Rutyna651 1 1  
Krzysztof Dudzic45 1   2 
Wojciech Marczak25     11
Mateusz Gryta14       

Bez szans w potyczce z kandydatem do awansu
W trzeciej wiosennej kolejce ligowej czerwono-niebiescy doznali wysokiej porażki w wyjazdowym meczu ze Startem Miastko, będąc zespołem o klasę słabszym od ekipy pretendującej do promocji do IV ligi. Gospodarze pokazali kawał dobrego futbolu, natomiast debrznianie zanotowali bodaj najsłabszy występ w sezonie, naturalnie obok jesiennej wizyty w Dębnicy i nieudanego starcia z rezerwami Korala.

Na sobotnią wyprawę wybraliśmy się w 15-osobowym składzie, w którym w porównaniu ze spotkaniem z Rowokołem zabrakło Bartłomieja Licy i Artura Biszczanika (sprawy osobiste), ale także Łukasza Płóciennika i Karola Ryngwelskiego, a na piątkowym treningu ponownie odnowił się uraz mięśniowy Łukaszowi Jażdżewskiemu. Pierwszy raz w meczowej kadrze w konfrontacji mistrzowskiej znalazł się Mateusz Gryta i zaliczył potem niespełna piętnastominutowy debiut w grze o punkty. W wyjściowej jedenastce nastąpiła tylko jedna zmiana: za wspomnianego K. Ryngwelskiego trener Paweł Władyczak desygnował na murawę Bartłomieja Rutynę, który grał jako napastnik, wspomagany przez nieco cofniętego Patryka Klejdysza. To spowodowało, że Paweł Wegner tym razem biegał po prawej stronie II linii. Spośród wpisanych do sprawozdania piłkarzy jedynie Sławomir Słonka pozostał na ławce całe 90 minut.

Rywale błyskawicznie rozstrzygnęli zawody, nie pozostawiając złudzeń co do wyniku już w pierwszej odsłonie. Przebieg spotkania ewidentnie ustawiła bramka stracona przez MKS już po... 50(!) sekundach. Bardzo szybko miejscowi pokazali kto będzie rządził na boisku, wymienili kilka podań, nie zdołaliśmy zablokować wrzutki na przedpole bramki Krystiana Paciorka i nadbiegający Rafał Żukowski dołożył nogę, z łatwością pakując futbolówkę do siatki. Na tym poziomie rozgrywek to wcale nie odosobniony przypadek, gdy przeciwnicy strzelili gola czerwono-niebieskim w 1. minucie. W przeszłości zdarzyło się tak w okręgówce sześciokrotnie, w następujących meczach: Stella Białośliwie- MKS (2:2) 10 sierpnia 1997r., MKS- Gryf 95 Słupsk (0:4) 12 listopada 2000r., MKS- GKS Kołczygłowy (1:2) 1 kwietnia 2001r., MKS- Polonez Bobrowniki (5:1) 21 października 2001r., MKS- Błękitni Główczyce (1:4) 10 października 2004r., Pogoń Lębork- MKS (7:0) 7 czerwca 2008r. W drugą stronę ten mechanizm zadziałał trzy razy, a ostatnio niedawno, bo jesienią ubiegłego roku, gdy nasi piłkarze objęli prowadzenie w spotkaniu z Jantarem Ustka właśnie w premierowych 60 sekundach.

Kolejne fragmenty początkowej fazy meczu były na pewno lepsze w wykonaniu teamu debrzneńskiego. Staraliśmy się przejąć inicjatywę, budować akcje wieloma podaniami, ale poza przebywaniem na połowie przeciwnika niewiele z tego wynikało. Dobrze ustawieni, zdecydowanie, agresywnie interweniujący startowcy likwidowali w zarodku ofensywne poczynania "emkaesiaków". Zapału do ataków wystarczyło nam na niespełna kwadrans, bowiem w 14 min. Krzysztof Bryndal, pozostawiony kompletnie bez opieki dołożył z bliska głowę po centrze z lewej flanki i Paciorek drugi raz sięgał po piłkę do "sieci". Chwilę wcześniej golkiper debrznian ładną paradą zagrodził futbolówce drogę do bramki po groźnym uderzeniu z woleja Łukasza Mostowskiego. W 31 min. mieliśmy sporo szczęścia, gdyż w dogodnej sytuacji znalazł się Piotr Goman, który wygrał walkę o górną piłkę z Krystianem Ryhanyczem, ale strzelił obok słupka. Niestety, wkrótce jakiekolwiek wątpliwości uleciały. W 32 min. "gałę" stracił w środkowej strefie P. Klejdysz, zabrakło asekuracji i w konsekwencji poszedł szybki atak, sfinalizowany strzałem Żukowskiego do pustej bramki. Jeszcze przed przerwą Start zdobył kolejnego gola i to niekoniecznie dzięki wielkiemu udziałowi swoich graczy. Otóż po całej sekwencji błędów w naszej defensywie Mostowski bez skrupułów trafił po długim rogu i udawaliśmy się do szatni w podłych nastrojach przy stanie 0:4.

W drugiej części obserwowaliśmy nieco odważniejszą grę czerwono-niebieskich, walczyliśmy z większym zaangażowaniem, jakby chcąc zrehabilitować się za fatalne 45 minut. Generalnie zamiar powiódł się, ale jedynie częściowo. W 55 min. w zamieszaniu Bartłomiej Rutyna przymierzył silnie z lewej nogi w długi róg i pokonał Bartosza Dobrowolskiego. To był pierwszy (sic!) strzał w światło bramki w wykonaniu naszego zespołu... Asystę przy tym golu zaliczył Krzysztof Dudzic, który w II odsłonie zastąpił Sebastiana Stalkę. Kapitan debrznian (opaskę po przerwie przejął Paciorek) na ostatnim przedmeczowym treningu doznał urazu i nie będąc w pełni sił zasygnalizował zmianę po I połowie. Ponownie więc miastecki obiekt był pechowy dla "Stali", który rozgrywał mecz nr 100 w barwach MKS-u w miejscu, w którym prawie cztery lata temu nabawił się poważnej kontuzji kolana, co wyeliminowało go z aktywności sportowej na prawie 12 miesięcy. O tym, że gospodarze całkowicie panują nad przebiegiem gry można było przekonać się dosłownie po kilkudziesięciu sekundach od gola B. Rutyny. Start natychmiast ripostował, a piąte trafienie uzyskał płaskim strzałem Bryndal. Defensywa debrznian, poza cofniętym na pozycję stopera Władyczakiem, który starał się w tym momencie ratować sytuację, była dość bierna i pozwoliła kapitanowi miastczan na skończenie składnej akcji.

W następnych minutach przeciwnicy nie forsowali już dużego tempa, grało nam się łatwiej, stwarzaliśmy też wreszcie jakieś zagrożenie pod bramką Dobrowolskiego. W 59 min. nieprecyzyjnie uderzał z wolnego Wegner, dwie podobne próby "Diabła" (tyle, że celne) obserwowaliśmy w 64 i 79. minucie. Dwa razy zatrudniali golkipera również Szymon Malmon i Michał Kawczak. W 83 min. po dośrodkowaniu Kawczaka piłka minęła Wojciecha Marczaka, odbiła się od obrońcy i ugrzęzła w siatce. Gol samobójczy, ale zdaniem arbitrów zdobyty nieprawidłowo. Sędziowie uznali, iż Marczak absorbował obrońców i bramkarza, a ponieważ był na pozycji spalonej i drużyna odniosła z tego korzyść, trafienia nie można było zaliczyć. Kwestia do dyskusji, ale wyroków "sprawiedliwych" nie sposób zmienić i trzeba było się pogodzić z taką interpretacją całego zdarzenia. Zamiast istotnej z naszego punktu widzenia "kosmetyki" rezultatu na 5:2, chwilę potem zrobiło się 6:1 dla Startu. Krystian Szostek nazbyt delikatnie próbował wybić piłkę w polu karnym, przejął ją Wojciech Szuta i nie dał szans Paciorkowi. Gol, którego po prostu nie powinno być... "Pacior" miał sporo roboty jeszcze w dwóch sytuacjach. W 80 min. wybronił w pojedynku jeden na jeden, a w 86 min. kapitalnie sparował na róg bombę Szuty zmierzającą niechybnie do celu.

Takie mecze jak ten w Miastku unaoczniają z całą jaskrawością jak wiele jeszcze brakuje ekipie MKS-u do poziomu czołówki tabeli. Dramatu nie ma, trzeba z pokorą przyjąć rzeczywistość i pracować dalej, ale na pewno przykre są rozmiary przegranej. Nawet jeśli docenimy to, co zaprezentowali miastczanie (gdyby wziąć pod uwagę tylko nasze mecze z klubami walczącymi o IV ligę śmiało moglibyśmy skonstatować, że to Start gra najlepszą piłkę) nie powinny nam się przydarzać aż takie wpadki. Miejmy nadzieję, że w następnym ligowym sprawdzianie, ze Skotawią Dębnica Kaszubska, czerwono-niebiescy zaprezentują się o niebo lepiej, także od strony mentalnej, bo i tego zabrakło w sobotę.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::