SENIORZY › RELACJE
» 25 kolejka - 11.06.2011r.
» Sędzia: Jarosław Boratyński (Słupsk) - główny, Wiesław Kowalczuk (Słupsk) i Tomasz Szot (Starnice) - asystenci
2:1
(1:1)
Sparta Sycewice MKS Debrzno
  0:1 Andrzej Taras (25)
Patryk Nitsche (39) 1:1  
Patryk Nitsche (61) 2:1  

6 strzały celne 7
8 strzały niecelne 6
6 rzuty rożne 8
6 spalone 8
10 faule 16
2 żółte kartki 0
0 czerwone kartki 1
0 karne 0
widzów ok. 70

MKS: Słonka - W. Taras, A. Taras, A. Wałaszewski (72 M. Maślanyk), Karpowicz - A. Kwaśniewski, Władyczak, Płóciennik (82 P. Maślanyk), Prz. Marek, Marczak - K. Dudzic
Czerwona kartka: M. Maślanyk (85 min.)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90     1 
Wojciech Taras90    11 
Andrzej Taras901 22213
Andrzej Wałaszewski71    1  
Marcin Karpowicz90   1 2 
Adrian Kwaśniewski90    321
Paweł Władyczak90   13 1
Łukasz Płóciennik81  1    
Przemysław Marek90    3  
Wojciech Marczak90  3 122
Krzysztof Dudzic90 112111
Maciej Maślanyk13    1  
Paweł Maślanyk9       

Dobre recenzje, zero punktów
Solidna gra MKS-u, kilka zmarnowanych szans i mało sprawiedliwy naszym zdaniem wynik - tak najkrócej można ocenić ostatni wyjazdowy mecz czerwono-niebieskich w sezonie 2010/2011.
Debrznianie zasłużyli na pochwały, gdyż skazani przez wielu na "pożarcie" stawili duży opór gospodarzom sobotniej potyczki, desperacko próbującym wydostać się ze strefy spadkowej. Doprawdy niewiele zabrakło do szczęścia, a jak pokazał przebieg meczu nie były wcale mrzonką myśli o remisie czy nawet zwycięstwie debrznian. Oczywiście trudno skakać z radości po porażce, lecz trzeba podkreślić wreszcie inną jakość gry zespołu, który przecież poza domem prezentował się w ostatnich tygodniach katastrofalnie. Na daleką eskapadę wybraliśmy się w czternastoosobowym składzie, bez wielu zawodników, którzy z przyczyn obiektywnych nie mogli stawić się w Sycewicach. Zabrakło zatem studentów Damiana Litwiniuka, Kamila Siega i Wojciecha Romanowskiego, a także zajętych innymi obowiązkami Łukasza Dudzica, Sebastiana Stalki, Bartłomieja Licy, Grzegorza Dudka i Krystiana Paciorka. W wyjściowej jedenastce znalazło się czterech juniorów: Andrzej Wałaszewski, Wojciech Marczak, Adrian Kwaśniewski i Wojciech Taras. Na "desancie" operował osamotniony Krzysztof Dudzic, natomiast w linii pomocy dysponowaliśmy piątką piłkarzy. Już pierwsze minuty pokazały, że możemy powalczyć o dobry rezultat. Graliśmy odważnie, bez kompleksów, wygrywaliśmy sporo pojedynków w środku pola, próbując zagrozić bramce Gracjana Strzeleckiego. Spartanie zaś wyszli na boisko niesamowicie zestresowani, jakby stawka spotkania spętała im nogi. Poza tym zasłużyli sobie tym jednym występem na miano najbardziej "rozgadanej" drużyny ligi. Kłócili się między sobą, komentowali głośno zagrania kolegów itd. Pierwsza godna uwagi sytuacja podbramkowa miała miejsce w 18 minucie. Groźny strzał oddał aktywny na lewej stronie II linii Marczak. W 24 min. fatalnie wyprowadzili piłkę z własnego pola karnego sycewiczanie. Futbolówkę przejął Marczak, podciągnął z nią kilkanaście metrów, zagrał do Pawła Władyczaka, a ten natychmiast dograł do K. Dudzica. Czysta pozycja debrznianina, strzał, po rękach bramkarza piłka uderza w słupek... Sześćdziesiąt sekund później byliśmy skuteczniejsi. Ponownie pokazał się K. Dudzic. Minął dwóch rywali i dostrzegł znakomicie wbiegającego w szesnastkę Andrzeja Tarasa. Stoper włączył się do akcji ofensywnej, a ponieważ miał przed sobą jedynie golkipera, z dużym spokojem posłał piłkę obok niego do siatki. 1:0 dla MKS-u! Dalsze minuty to nadal inicjatywa po stronie naszego zespołu i wielki chaos w poczynaniach Sparty. Dwukrotnie zatrudnił golkipera Marczak. O tym, że futbol jest grą błędów przekonaliśmy się dobitnie w 39 minucie. Nic nie wskazywało na nadciągające niebezpieczeństwo. Rzut rożny dla nas wykonywał Władyczak. Debrznianie byli skupieni w środku pola karnego i na "dalszym" słupku, tymczasem "Władek" zagrał płasko na ten bliższy. Miejscowi natychmiast przejęli piłkę i rozpoczęli błyskawiczną kontrę. Prostopadłe zagranie do Patryka Nitsche, obrońcy nie dali rady, uderzenie obok wybiegającego Sławomira Słonki i niestety 1:1. Gol, na którego z przebiegu gry przeciwnicy nie bardzo zapracowali, ale czy ma to jakieś znaczenie? Jeszcze przed przerwą ponownie mogliśmy wyjść na prowadzenie. Marczak dograł do Władyczaka, a pozostawiony bez opieki trener MKS-u nieznacznie przestrzelił z ostrego kąta z bliskiej odległości od celu.
Drugą część zaczęliśmy nieszczególnie. Sparta przycisnęła, my nie graliśmy już tak konsekwentnie jak w premierowych 45 minutach. W 49 min. znakomitej szansy nie wykorzystał Ariel Sudół, który będąc przed bramką potężnie przymierzył w poprzeczkę. Minutę później znowu Sudół i tym razem pudło z boku pola karnego. Mimo nieco słabszej gry mieliśmy i my swoje okazje. Bohaterem naszej ekipy mógł zostać K. Dudzic. W 52 min. po rzucie rożnym z 7 metrów strzelił z półobrotu trafiając w dobrze ustawionego Strzeleckiego. W 60 min. "zapachniało" golem dla Sparty. Uratowaliśmy się jakoś w zamieszaniu podbramkowym, ale chwilę potem Nitsche dopiął swego. Po prostopadłym podaniu znalazł się w wybornej sytuacji, minął Słonkę i wpakował piłkę do pustej bramki. Były wątpliwości co do ewentualnego spalonego, ale z naszej perspektywy trudno miarodajnie to ocenić. 2:1 dla Sparty, a zatem wynik, który absolutnie zadowalał sycewiczan. Nas dokładnie odwrotnie, jeszcze raz więc podjęliśmy starania o przynajmniej remis. W 72 min. szarżował K. Dudzic, ale chyba zbyt wielu rywali chciał minąć w jednej akcji, a zabrakło po prostu soczystego uderzenia. Przesunięty do przodu A. Taras starał się czynić zamieszanie obrońcom Sparty, walczyliśmy na całego w każdej strefie boiska. W 85 min. straciliśmy Macieja Maślanyka. Wprowadzony trzynaście minut wcześniej za A. Wałaszewskiego obrońca w ferworze walki uderzył łokciem Bartosza Białka i sędzia Jarosław Boratyński nie miał wątpliwości. Czerwona kartka dla najmłodszego w naszej drużynie zawodnika.... Dawno już nie zdarzyło nam się tzw. bezpośrednie wykluczenie w meczu ligowym (czyli nie w konsekwencji dwóch żółtych kartek). Ostatnio przypadek taki zaistniał 24 maja 2009 r., gdy w spotkaniu klasy A na własnym stadionie wygraliśmy 5:1 z Myśliwcem Tuchomie, a "czerwień" ujrzał wówczas Łukasz Płóciennik. Mimo gry w osłabieniu nie zrezygnowaliśmy ze starań o wyrównującego gola. W drugiej minucie doliczonego czasu znowu K. Dudzic miał dobrą okazję po zagraniu A. Tarasa. Gospodarze kontrując też kilka razy zagrozili bramce Słonki, ale rezultat już nie drgnął. Żal tej potyczki, na boisku zostawiliśmy mnóstwo zdrowia, a i tak wróciliśmy do Debrzna bez punktów. Szesnasty raz zagraliśmy ze Spartą. Nigdy dotąd nie padł remis i... wciąż ta prawidłowość jest podtrzymywana. Teraz bilans gier jest idealnie równy: po osiem wygranych obu zespołów.
Wiadomo na pewno, że zakończymy sezon bez choćby jednego oczka zdobytego na wyjeździe, co zdarzyło się pierwszy raz w historii MKS-u. Co jeszcze jest jasne? Niby wszystko, ale... W minionym tygodniu zaczęto kolportować plotki o możliwym wycofaniu się z ligi dwóch klubów po zakończeniu trwającej edycji. Jeśli informacja ta potwierdziłaby się, wtedy do klasy A spadłaby tylko jedna drużyna. Niespecjalnie ekscytując się medialnymi doniesieniami (o całej sprawie jeszcze napiszemy) należy zrobić wszystko, aby kończącą edycję 2010/2011 konfrontację z Polonezem Bobrowniki rozstrzygnąć na swoją korzyść. Na innych stadionach w przedostatniej kolejce działy się zastanawiające rzeczy. Swe Pol Link pokonał wyraźnie Anioły w Garczegorzu (5:2), a Diament Trzebielino rozbił w Bytowie Uranię Udorpie 6:1, zapewniając sobie definitywnie utrzymanie w klasie okręgowej...
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::