SENIORZY › RELACJE
» 4 kolejka - 12.09.2010r.
» Sędzia: Andrzej Lewicz (Zaleskie) - główny, Marek Pielach (Słupsk) i Jakub Golański (Słupsk) - asystenci
» Na boisku 3:1 (0:0), w drużynie gości brak wymaganej przepisami liczby młodzieżowców
3:0
vo
MKS Debrzno Skotawia Dębnica Kaszubska
Andrzej Taras (62) 1:0  
Kamil Sieg (75) 2:0  
  2:1 Bartosz Jączyński (79)
Andrzej Taras (88-k) 3:1  

8 strzały celne 1
9 strzały niecelne 4
5 rzuty rożne 4
4 spalone 5
17 faule 13
1 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0
2 karne 0
widzów ok. 250

MKS: Paciorek - A.Wałaszewski, A.Taras, P.Borkowski, Płóciennik - Dudek (81 Litwiniuk), Marczak (55 P.Klejdysz), Kisełyczka (73 Cabaj), Karpowicz (64 K.Dudzic) - Władyczak, Sieg
Żółta kartka: P.Borkowski

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Krystian Paciorek90       
Andrzej Wałaszewski90    31 
Andrzej Taras902 2 2  
Patryk Borkowski90   14  
Łukasz Płóciennik90 1     
Grzegorz Dudek80   1 2 
Wojciech Marczak54    1  
Mirosław Kisełyczka72  12 1 
Marcin Karpowicz63  1 13 
Paweł Władyczak90  1 152
Kamil Sieg901 3431 
Patryk Klejdysz36   11 2
Krzysztof Dudzic27       
Wojciech Cabaj18       
Damian Litwiniuk10    1  

"Daglasa" sposób na Skotawię
Jak napisaliśmy w zapowiedzi to miał być mecz "na przełamanie" dla którejś z drużyn, znajdujących się w dole tabeli po trzech kolejkach klasy okręgowej. Rzecz oczywista my wierzyliśmy, że to MKS wyjdzie zwycięsko z konfrontacji dwóch beniaminków i zdobędzie pierwsze punkty w nowym sezonie.
Oczekiwania sympatyków futbolu w Debrznie zostały spełnione, bo nasi piłkarze wygrali i złapali mały oddech przed następnymi ligowymi spotkaniami. Jak zwykle w potyczkach ze Skotawią nie zabrakło dużych emocji i zażartej walki o każdy metr boiska, nie obyło się także bez sędziowskich kontrowersji. Mirosław Kisełyczka postawił tym razem w ataku na parę Paweł Władyczak - Kamil Sieg. Andrzej Taras wrócił na swoją nominalną pozycję stopera, a Łukasz Płóciennik zagrał po lewej stronie bloku defensywnego. W środku pola poczynaniami MKS-u dyrygowali Wojciech Marczak (ze względu na sobotni półgodzinny występ w juniorach mógł zagrać tylko część meczu) i Kisełyczka. Po pucharowej konfrontacji w Rzeczenicy skonstatowaliśmy, iż historia lubi się powtarzać, mając na myśli rzuty karne, które drugi raz z rzędu rozstrzygnęły sprawę awansu z tym przeciwnikiem. Po spotkaniu ze Skotawią wypada podsumować: historia rzeczywiście lubi się powtarzać. Wiosną 2009r. bowiem mieliśmy w potyczce z dębniczanami u siebie dwa rzuty karne, teraz również. Wtedy dwa razy do piłki podszedł Andrzej Taras i wykorzystał obydwie szanse, przy czym w niezrozumiałych do dziś okolicznościach arbiter Marcin Leśniewski nie uznał jednej z jedenastek, popełniając wówczas wielki błąd. Pewien znany, wszystkowiedzący ekspert, były reprezentacyjny bramkarz powiedziałby zapewne, że był to "wielbłąd"... W niedzielnej konfrontacji znowu w głównej roli był "Daglas", który najpierw dał czerwono-niebieskim prowadzenie, a w końcówce ustalił rezultat na 3:1. Łącznie Andrzej posłał piłkę do bramki Skotawii w ciągu minionych 17 miesięcy już czterokrotnie, bo trzeba przecież jeszcze pamiętać o jego kluczowym trafieniu w zwycięskiej 2:1 potyczce jesienią 2009 roku... A kontrowersje? Gol na 1:0 zdaniem większości obserwatorów został zdobyty ze spalonego... Ale po kolei. Rozpoczęło się niezbyt ciekawie dla debrznian, bo dwukrotnie goście dochodzili do pozycji strzeleckich w pierwszych pięciu minutach, ale ich uderzenia były niecelne. W 6 min. spudłował również z dystansu Kisełyczka. MKS przejął inicjatywę, atakując coraz śmielej. W 12 min. na strzał z ok. 25 metrów zdecydował się Kamil Sieg, ale przeniósł piłkę nieznacznie nad poprzeczką bramki gości. W 21 min,. po rzucie rożnym w dobrej sytuacji nieprecyzyjnie główkował Patryk Borkowski. Trzy minuty później bliski powodzenia był Sieg, ale w zamieszaniu zbyt lekko skierował futbolówkę w kierunku bramki, co nie mogło zaskoczyć golkipera. Wreszcie w 26 min. najważniejsza akcja I odsłony. Kisełyczka zagrał prostopadle do wychodzącego na czystą pozycję Władyczaka. Kapitan MKS-u spokojnie przyjął piłkę i w doskonałej pozycji mógł z nią zrobić wszystko. Postanowił minąć bramkarza Mariusza Smutka, co skończyło się ewidentnym faulem rywala. Rzut karny! "Jedenastkę" wykonywał sam poszkodowany i... niestety golkiper Skotawii odbił futbolówkę, a następnie udaremnił próbę dobitki. Nadal więc było 0:0... W 36 min. znowu niezła sposobność na objęcie prowadzenia. Władyczak zagrał z wolnego wzdłuż dębnickiej bramki, ale zamykający skrzydło P. Borkowski nie zdołał dojść do piłki. W końcówce tej fazy gry groźnie zrobiło się pod bramką Krystiana Paciorka. W 41 min. z rzutu wolnego wykonywanego blisko linii bocznej boiska omal nie zaskoczył golkipera MKS-u Bartosz Jączyński. Futbolówka trafiła po jego dośrodkowaniu (strzale?) w słupek.
W II połowie wciąż mała przewaga naszych zawodników,. W 55 min. dobrą okazję zmarnował wprowadzony chwilę wcześniej na plac gry Patryk Klejdysz, który w swojej premierowej akcji znalazł się "oko w oko" ze Smutkiem, ale posłał piłkę płasko obok celu. Wreszcie nadeszła 62 minuta. MKS przycisnął, kilka razy piłka wędrowała w pole karne, w końcu zagrał ją prostopadle Płóciennik. Na czystej pozycji znalazł się A. Taras i huknął nie do obrony z boku "szesnastki". Wielka radość piłkarzy i kibiców, bo to był niezwykle ważny gol. Z perspektywy piszącego te słowa trudno stwierdzić, czy bramka padła prawidłowo, ale rzeczywiście dużo osób po meczu twierdziło, iż "Daglas" znajdował się na spalonym. "Urok" futbolu i sędziowskich pomyłek- dziś skrzywdzeni są nasi przeciwnicy, jutro my... Tak czy inaczej Andrzej ładnym trafieniem "otworzył" wynik i grało nam się znacznie łatwiej. Przy drugiej bramce żadnych wątpliwości już nie było. W 75 min. indywidualną akcje przeprowadził Sieg, Wbiegł w pole karne, a ponieważ obrońcy rozstąpili się kryjąc innych piłkarzy MKS-u, miał wystarczająco wiele miejsca, aby oddać strzał. Uderzenie prawą (!) nogą, piłka odbiła się od słupka i ugrzęzła w siatce. 2:0! Po meczu? Nic bardziej błędnego. W dalszym ciągu emocje, bo w 79 min. Jączyński przymierzył nie od obrony z rzutu wolnego mijając technicznym strzałem mur i nie dając szansy na reakcję Paciorkowi. Zatem gol kontaktowy i nerwówka, bo nagle zwycięstwo zaczęło nam się wymykać z rąk. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 88 minucie. Najpierw przypadkowe zagranie ręką jednego z rywali, po chwili znów ręka (Rafał Szymański) i Andrzej Lewicz pokazał na "wapno". Tym razem Smutek skapitulował po strzale A. Tarasa i "zaksięgowaliśmy" trzy punkty. Dobry mecz MKS-u i zasłużone zwycięstwo, nawet biorąc pod uwagę wspomnianą sporną sytuację z 62 minuty...
Tę listę długo trzymaliśmy w "tajemnicy", ale pora ją "ujawnić..." 1:5 z Echem Biesowice, 2:2 z Chrobrym Charbrowo, 1:9 z Pogonią Lębork, 0:3 z Karolem Pęplino, 0:2 z Leśnikiem Cewice, 0:1 z Iskrą Dretyń, 0:3 z Dębem Kusowo, 0:2 z Koralem Dębnica, 1:2 z Myśliwcem Tuchomie, 0:6 z Pomorzem Potegowo, 0:1 z Piastem Człuchów, 2:5 z Czarnymi Czarne i 0:3 z Gryfem II Słupsk - to zestawienie ostatnich 13 (!) meczów MKS-u w klasie okręgowej na własnym boisku, w sezonie 2007/08 i obecnym... Remis i dwanaście porażek... Nareszcie wygraliśmy u siebie na szczeblu okręgówki i możemy zapomnieć o tym koszmarnym bilansie... Nigdy więcej takiej passy!
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::