SENIORZY › RELACJE
» 7 kolejka - 19.09.2004r.
2:0
(2:0)
Koral Dębnica MKS Debrzno
Ryszard Zasuwa (6) 1:0  
Artur Pipczyński (45) 2:0  

6 strzały celne 1
9 strzały niecelne 5
5 rzuty rożne 2
8 spalone 3
13 faule 10
3 żółte kartki 1
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów 150 (w tym ok. 50 z Debrzna)

MKS: Szychowski - Podgórniak (20 Soszka), Petrecki, Sadowski, (46 Markiewicz), Binkiewicz (46 Grochowina) - Beger, Władyczak, Kisełyczka, Wegner (65 Jażdżewski), Nowak - Wójtowicz
Żółta kartka: Kisełyczka

Ligowa młócka
Rozczarowanie. Tylko takie słowo najbardziej lapidarnie może oddać uczucia towarzyszące wszystkim związanym z MKS-em po meczu w Dębnicy. Debrznianie rozegrali słabe zawody i zasłużenie ulegli gospodarzom, którzy też nie zachwycili. Ubiegłosezonowe potyczki obydwu klubów w klasie A stały na znacznie lepszym poziomie. Teraz oglądaliśmy futbol "nieuczesany", w którym więcej było przypadkowości niż przemyślanych i zamierzonych zagrań. Dlaczego wygrał Koral? Najprościej byłoby powiedzieć, że dlatego, iż dwukrotnie trafił do bramki naszego zespołu. To naturalnie truizm, a do tego dodałbym jeszcze, że czerwono-niebiescy grali zbyt "miękko", nie podjęli walki z rywalem. Ponadto nie stać nas było na stworzenie choćby jednej stuprocentowej okazji na gola. Zastępujący w bramce Korala pauzującego za czerwoną kartkę Piotra Kaszube, Robert Rutyna mocno się wynudził przez niemal 90 minut. Dość powiedzieć, że jedyny celny strzał na jego bramkę oddał w 16 min Radosław Wójtowicz. To całe nasze aktywa w tym spotkaniu.
Miejscowi bardzo szybko, bo już w 6 min zdobyli gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zarówno Krzysztof Szychowski (setny występ w MKS-ie), jak i żaden z obrońców nie potrafili wyjaśnić sytuacji i z najbliższej odległości piłkę wpakował do siatki Ryszard Zasuwa. Drugiego gola straciliśmy tuż przed przerwą. Znowu seria błędów naszego bloku obronnego, skwapliwie wykorzystana przez Artura Pipczyńskiego. Kibice MKS-u liczący, że ich zespół w drugiej części odwróci losy potyczki, srodze się zawiedli. Tego dnia nie było nam dane cieszyć się z trafień naszych ulubieńców. A propos ulubieńców... MKS zagrał słabo, ale część z dużej grupy fanów z Debrzna również "nie zagrała dużego meczu". Rozumiem nerwy, wściekłość, wynikające z kiepskiej gry, ale docinki w kierunku swoich piłkarzy, to chyba lekkie nieporozumienie? Ten problem co jakiś czas powraca i pewnie będzie wracał jak bumerang. Żeby była jasność: MKS nie przegrywa przez kibiców, ale czasami denerwująca jest Wasza postawa Drodzy Kibice.
Wracając do meczu, największe zagrożenie pod obiema bramkami stworzone było przy rzutach wolnych. Z naszej strony dwukrotnie próbował Mirosław Kisełyczka, raz Paweł Władyczak (uderzenia w mur i niecelne), a wśród gospodarzy szczęścia szukał Zbigniew Cyzman (dwie poprzeczki). Na placu gry więcej było dyskusji niż dobrego futbolu. Słaby dzień mieli piłkarze, a do ich poziomu dostroił się arbiter, któremu piłkarze "wchodzili na głowę" głośno komentując jego decyzje. I tyle. Miejmy nadzieję, że po meczu z Bruskowem będziemy mieć znacznie lepsze humory. Do tego potrzebna jest jednak lepsza gra czerwono-niebieskich, przynajmniej taka jak w potyczkach ze Startem Miastko i Słupią Kobylnica.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::